Strona główna
Jednostki
CHATa spotkań
Księga gości
Napisz do nas

Logo ŚDM 2000 Nasza wyprawa na XV Światowe Dni Młodzieży RZYM 2000

Przygotowania   |   Włochy   |   Rzym

Rzucony rok temu pomysł wyjazdu na Światowe Dni Młodzieży do Rzymu wydawał się mrzonką. Jak tu w szarej rzeczywistości naszego miasta myśleć o wyjeździe do dalekich Włoch, kiedy rodzicom czasami brakuje pieniędzy na zwykły obóz letni?

Postanowiliśmy jednak spróbować, a co więcej - finanse niezbędne do takiej wyprawy zebrać samodzielnie. I zaczęło się od planowania podróży i zbierania finansów. Zatem już w listopadowe wieczory chłopcy piłowali, wycinali, składali i kleili żłóbki bożonarodzeniowe, druhny produkowały ozdoby choinkowe z jakiś podejrzanych substancji na bazie mąki i soli, a później sprzedawaliśmy nasze produkty grudniowymi przed- i popołudniami. Także w grudniu pakowaliśmy zakupy w supermarkecie, gdzie niektórzy druhowie i druhny raz pierwszy w życiu odczuli, czym jest prawdziwa, ciężka praca. Wbrew wszelkim konwencjom międzynarodowym pracowaliśmy 10-12 godzin dziennie, pamiętając o wyzwaniu, jakie przed sobą postawiliśmy.

I udało się...
Po siedmiu miesiącach uzbieraliśmy kwotę, która przybliżyła kwotę, która pozostała do zapłacenia do możliwości rodziców. To co zdawało się najbardziej nierealne we wrześniu zostało dokonane.

Równolegle przygotowywaliśmy się duchowo do Światowych Dni Młodzieży poprzez spotkania (2 czwartki w miesiącu) oraz uczestnictwo w comiesięcznych Apelach Młodych Trzeciego Tysiąclecia. Perspektywa ponownego spotkania z Ojcem Świętym (w ubiegłym roku pełniliśmy Białą Służbę w Sandomierzu) dodawała nam sił w naszych przygotowaniach.

Aż wyruszyliśmy...

6 sierpnia około godziny 22:00, po spakowaniu się i wzięciu udziału w Mszy Św. nasz autokar wyruszył w trasę, licznie żegnany przez rodziców. Około godz 2:00 przekroczyliśmy granicę w Cieszynie (niektórzy po raz pierwszy w życiu wyjeżdżali za granicę). Kraj żegnał nas deszczem i chłodem...

Chłodem przywitała nas także Austria, która była pierwszym etapem naszej podróży. Około południa przybiliśmy do Wiednia, którego zwiedzanie rozpoczęliśmy od wzgórza Kahlenberg, wsławionego bitwą stoczoną przez polską husarię pod wodzą Jana III Sobieskiego w 1863 roku. Nie dziwiły zatem liczne polskie ślady odnajdywane w tym miejscu. Po południu zwiedziliśmy centrum Wiednia, by wieczorem wyruszyć w dalszą drogę.

Panorama Wenecji od strony morza Rankiem 8 sierpnia dotarliśmy do Wenecji, gdzie wreszcie mogliśmy na dłużej opuścić nasz autokar. Przy okazji wreszcie zaczęlo świecić słońce i poczuliśmy, że naprawdę jesteśmy we Włoszech. Po południu zwiedziliśmy Wenecję i przepłynęliśmy słynnym wodnym tramwajem po weneckich kanałach. Zdania na temat samego miasta były podzielone - część (głównie druhen) była zachwycona, część spotkał zawód z powodu wszechobecnego tłoku, i - co tu ukrywać - brudu i przykrego zapachu, na jaki można się natknąć dość często.

Następnego dnia zwiedziliśmy Padwę (z piękną bazyliką św. Antoniego), Weronę, by niemal o zmroku dotrzeć do Katedra we Florencji Pizy, mijając po drodze piękne krajobrazy Apeninów. Mimo dość późnej pory (a może właśnie dzięki niej) okolice słynnej krzywej wieży wywarły na wszystkich dość duże wrażenie. Jaka przykra niespodzianka spotkała wszystkich po powrocie do domu, gdy okazało się, że prawie nikomu nie udało się sfotografować wieży (niestety - aparaty automatyczne jednak nie potrafią wszystkiego ;-) Po noclegu na campingu w Pizie i pokaźnej porcji promieni słonecznych na pobliskiej plaży (a propos - zdziwiło wszystkich zaznajomionych dotąd wyłącznie z Bałtykiem duże zasolenie wody) zajechaliśmy do Florencji, która oczarowała nas swoją katedrą i wąskimi uliczkami. Niestety wieczorem trzeba było opuścić Florencję, i - po odprawionej w pobliżu jednej ze stacji benzynowych mszy św. określonej przez druhów mianem kazania na górze - wyruszyliśmy na dalekie południe w kierunku Pompei.

Ruiny Pompei W Pompejach zapuściliśmy korzenie na całe trzy dni. W tym czasie zwiedziliśmy ruiny miasta zniszczonego w 79 r n.e. przez wybuch Wezuwiusza. Przykra niespodzianka spotkała nas już przy wejściu - okazało się, że w odróżnieniu od wszystkich państw Unii Europejskiej oraz licznych innych krajów (m.in. Rumunią, Paragwajem, Bangladeszem i kilkunastoma innymi państwami) Polacy płacą dwa razy więcej (16 000 lirów = 32 zł). Ci którzy jednak zdecydowali się nie żałowali - miasto było jednak tak rozległe, że zdołaliśmy przez 3 godziny zwiedzić jedynie jego czwartą część. Wybraliśmy się także na szczyt sprawcy nieszczścia starożytnych Pompejan - Wezuwiusza. W czasie naszego pobytu w Pompejach odwiedziliśmy także Sorrento, pobliską wyspę Capri, okolice Salerno, z daleka jedynie podziwialiśmy piękno Neapolu.

Przemarsz na Monte Cassino 14 sierpnia pojechaliśmy na miejsce, którego żaden przebywający we Włoszech Polak ominąć nie może - Monte Cassino Swoją wizytę rozpoczęliśmy od złożenia kwiatów na polskim cmentarzu, następnie w palącym słońcu wspólnie z kilkoma innymi grupami z Polski wzięliśmy udział we Mszy Św. Po jej zakończeniu uczciliśmy poległych symboliczną wartą, zaciągniętą przy grobach poległych.
Powyżej cmentarza, u stóp rzeźby Orła Białego dwaj druhowie z 1 BDH-y - dh Adrian i dh Kuba złożyli Przyrzeczenie Harcerskie, które zapamiętają długo chyba nie tylko oni.

Po godzinie trzeciej zwiedziliśmy jeszcze klasztor, czym zakończyliśmy nasz pobyt na Monte Cassino. Przed odjazdem jednak zrobiliśmy coś jeszcze - w dwóch miejscach na wzgórzu pozostawiliśmy listy- wiadomości, miejsca ukrycia oznaczając na wyrysowanych starannie mapach. Może ktoś w przyszłości w ramach próby na stopień dostanie zadanie ich znalezienia?

My natomiast wyruszyliśmy w drogę do głownego celu naszej wyprawy. Do Rzymu.


   
 


Środowisko Skarżyskie ZHR, autor: Rafał Żak, ostatnie poprawki Licznik: