 |
Punktualnie o 8.00 wszystkie druhny zebrały się koło dworca PKP w Skarżysku, aby wyruszyć w niezapomnianą wędrówkę po Górach Świętokrzyskich. Nieświadome togo, co je czeka:) z uśmiechem na twarzy i pełnym wyposażeniem (plecaki były zapakowane jak na tydzień wojażowania!!!) oraz namiotem wsiadłyśmy do busa do Bodzentyna.
|
 |
Tu zajdłyśmy śniadanko i ruszyłyśmy do punktu początkowego wyprawy, czyli Świętej Katarzyny.
|
|
Chociaż plecaki zaczynały ciążyć do tyłu, niestrudzone „jedynaczki” wdrapywały się na najwyższy szczyt naszych najstarszych gór – Łysicę. Sił dodała nam orzeźwiająca woda ze strumyczka.
|
|
Po drodze szukałyśmy pozostałości, śladów dawnych zlotów czarownic. Odnalazłyśmy wiele kamieni, które kryły w sobie różnorodne tajemnie. Odczytywałyśmy je dzięki dziwnym odbiciom na ich powierzchni.
|
 |
Z Łysicy udałyśmy się niebieskim szlakiem na Święty Krzyż. Po drodze przechodziłyśmy koło pół, na których uśmiechały się do nas czerwoniutkie truskaweczki. Nie mogłyśmy się oprzeć ich orzeźwiającemu zapachowi i kupiłyśmy cały koszyczek. Łakomstwo nie popłaca wiec musiałyśmy troszkę poleniuszkować w cieniu, patrząc w błękitne niebo, ponieważ dalsza podróż z takimi pełnymi brzuchami była niemozliwa.
|
 |
Po odpoczynku, z piosenką na ustach wyruszyłyśmy w dalszą drogę. Napotkałyśmy jednak strumyk z rajską, zimna wodą i każda z nas musiała poczuć na sobie letni deszczyk.
|
 |
Następnym przystankiem była brama do Parku Krajobrazowego na Świętym Krzyżu. Usiadłyśmy tam w cieniu wielkiego, starego dębu i nabrawszy sił, zaatakowałyśmy ostatnie w tym dniu wzniesienie. Po drodze podziwiałyśmy wiele punktów widokowych z wyjątkowym gołoborzem. Po wdrapaniu się na szczyt, zwiedziłyśmy klasztor i udało nam się pomodlić przed relikwiami z Krzyża Pańskiego. Na polanie przed klasztorem dyskutowałyśmy na temat naszej patronki, wspomniałyśmy jej życiorys i podziwiałyśmy bohaterstwo.
|
|
Po ciekawej rozmowie zeszłyśmy do Nowej Słupi i rozbiłyśmy namiot na campingu u podnóży Łyśca.
|
 |
Druhny miały za zadanie przygotować scenkę związaną z życiorysem naszej patronki. Przygotowały przedstawienie, w którym wspaniale ukazały życie Emilii.
|
|
Na tym jednak nie skończyły się wieczorne atrakcje. Po smacznej kolacji rozpoczął się zlot czarownic. Wszystkie druhny przemieniły się w straszne wiedźmy. Na początku musiały wykazać się zręcznością i sprawnością w locie na miotle, a następnie skompletować składniki do przyrządzenia magicznej mikstury. Nie było to takie proste zadanie, ponieważ musiały wykazać się szczególną odwagą i przebiegłością. Musiały między innymi zjeść żabi skrzek oraz wypić ocet z jabłek. Znalezienie wszystkich składników zależało od zwinności czarownic. Wszystkim wiedźmom, pomimo strachu i przeszkód, udało się stworzyć eliksir i ocalić Góry Świętokrzyskie.
|
 |
Następnego dnia, po śniadanku, spakowałyśmy namiot i poszłyśmy na ryneczek w Nowej Słupi, aby dostać się do Bodzentyna. Z pozoru proste zadanie, okazało się trudne do zrealizowania, ponieważ wszystkie busy jechały w kierunku Ostrowca Św. lub Kielc i nikt nie chciał jechać do Bodzentyna. W końcu, jakiś pan zaproponowały nam transport do pożądanego przez nas miejsca. Gdy wszystkie miejsca zapełniły się innymi pasażerami ruszyliśmy do Bodzentyna. Podczas jazdy, kierowca puszczał największe przeboje disco polo i wesoły bus rozwoził wszystkich pasażerów po okolicznych wioskach. Gdy dotarłyśmy do celu, szybko odnalazłyśmy autobus do Skarżyska. Czekając na odjazd grałyśmy w różne gry, a osoba, która przegrała, musiała wykonać dziwne zadanie np. druhna Patrycja udawała kurę :).
I tak nasza wędrówka dobiegła końca pozostawiając mnóstwo niezapomnianych wrażeń i nowych doświadczeń...
Już wktótce zapraszam do odwiedzenie galerii.
Gunia:)
|