|
|
|
Akcja pod warszawskim Arsenałem - "Meksyk"
Geneza akcji.
Dnia 18 marca 1943 został aresztowany hufcowy hufca
Praga Henryk Ostrowski "Henio". Jak się później okazało, aresztowanie było
skutkiem naruszenia elementarnych zasad pracy konspiracyjnej. Otóż "Henio"
spotkał 1 stycznia 1943 dawnego kolegę szkolnego, który w czasie wojny
pracował na kolei. Kolega ten okazał się szpiclem, a "Henio" nie zdawając
sobie z tego sprawy opowiedział mu o swojej pracy w GS-ach, pokazał tajne
notatki. Późniejsze aresztowanie "Henika" było tylko formalnością.
Gestapowcy wiedzieli czego szukali i gdzie to znaleźć. "Heniek" znał adres"Rudego"(Janka Bytnara - komendanta Hufca
"Południe" warszawskich Grup Szturmowych Szarych Szeregów).
Pokuj przesłuchań w siedzibie Gestapo.
Przygotowania.
Grupy Szturmowe zostały postawione w stan alarmowy
i zaczęto zbierać informacje o możliwości przeprowadzenie akcji. O
sposobie transportu więźniów między Pawiakiem a aleją Szucha "Zośka" dowiedział się od Konrada Okolskiego "Kuby", który został aresztowany i
kilkakrotnie wożony tą trasą. ("Kuba" został zwolniony z braku dowodów) Z
dalszą pomocą przyszedł Naczelnik SzSz Florian Marciniak "Nowak".
Skontaktowała się on z Heleną Danielewiczówną "Lolą", która przed wojną
wchodziła w skład Głównej Kwatery Harcerek, a obecnie pracowała w
Patronacie Opieki nad Więźniami i stale bywała na Pawiaku. O tym czy Janek
jest wieziony dowiedział sie ona od doktora Śliwickiego, więźnia
zatrudnionego w szpitalu więziennym. Sprawdzeniem na Szucha czy "Rudy"
został przywieziony i czy będzie odtransportowany na Pawiak zajął się
Zygmunt Kaczyński "Wesoły", który w biurach Gestapo roznosił czekoladki
"Wedla".
Budynek Arsenału (zdjęcie wykonane przed wojną). Tego samago dnia (23 marca) o godzinie 14 odbyła się odprawa bojowa, na której "Zośka" przedstawił plan akcji. Jako miejsce wybrał róg Bielańskiej i Długiej, dlatego, że na dwóch zakrętach - z placu Teatralnego w Bielańską i z Bielańskiej w Długą - więźniarka musiał zwolnić, ponadto liczył na mniejszą czujność Niemców w tym miejscu. Plan był prosty: zatrzymanie samochodu, unieszkodliwienie szofera i konwojentów, przeniesienie Janka do czekającej dorożki (GS jeszcze nie posiadały własnego samochodu) i przewiezienie go do przygotowanego lokalu. Wszystko było już przygotowane, brakowało jedynie zezwolenia dowództwa Oddziałów Dyspozycyjnych Kedywu. Na dowódcę akcji Marciniak powołał Stanisława Broniewskiego "Orszę", jako mniej zaangażowanego uczuciowego.Około 15 "Orsza" i "Zośka" spotkali się z kpt. Mieczysławem Kurowskim "Mietkiem", który zastępował nieobecnego w Warszawie mjr Jana Kiwerskiego "Lipińskiego". "Mietek" nie odważył sie sam wyrazić zgody (dotąd nikogo w Warszawie nie odbijano, nawet aresztowanego Delegata Rządu na Kraj), więc "Zośka" odwołuje akcję mówiąc chłopakom, że "Rudego" w więźniarce nie ma.
Plan akcji
opracowny przez "Zośkę".
Przebieg akcji.
26 marca do Warszawy miał powrócić mjr Kiwerski i
Florian miał się z nim spotkać o godzinie 16. Decyzja zapadła - akcja ma
byc wykonan.
Plan akcji. Jest to meldunek spisany w parę dni po akcji zawiera jednak kilka błędów. W wyniku akcji uwolniono 21, a nie jak mówi raport 25 więźniów (ten sam błąd jest na tablicy wmurowanej na budynku Arsenału). Błędna jest także liczebność grupy biorącej udział w akcji (1+25). "Orsza" nie uwzględnił dwóch ludzi, którzy dołączyli do oddziału w ostatniej chwili. Byli to "Bolec" i "Kopeć". To właśnie butelka rzucona przez "Bolca" jako jedyna trafiła w szoferkę zapalając siedzących w niej SS-manów. Już w czasie odwrotu grupy ul. Długą, "Kopeć" kilkoma strzałami powalił SA-mana, który mierzył z broni do "Anody" - tej sekwencji w raporcie "Orszy" nie ma. Faktyczne straty niemieckie poniesione w akcji różnią się od tych podanych w raporcie. Wśród zabitych byli dwaj gestapowcy z eskorty samochodu: SS-Rottenführer Emil Hamm i SS-Rottenführer Schwarzmann; dwu następnych (uznanych za zabitych) w rzeczywistości odniosło ciężkie rany: SS-Unterscharführer Alfred Habicht i szofer (NN). Do tych dwu zabitych dołączyć należy oficera SS zastrzelonego na Nalewkach przez "Alka" oraz cywila zastrzelonego przez "Anodę" na Długiej. Liczba rannych po stronie niemieckiej wynosi 9-ciu funkcjonariuszy - choć i to nigdy nie zostało w 100% potwierdzone. Straty po stronie polskiej to: zmarli w wyniku ran "Alek" i "Buzdygan" oraz "Hubert", zatrzymany przez właściciela pobliskiej restauracji w bramie przy ul. Długiej 27, jeszcze w czasie trwania strzelaniny pod siedzibą Arbeitsamtu. Volksdeutsch Ernst Sommer tuż po przybyciu na miejsce akcji zaalarmowanej ekipy Gestapo oddał "Huberta" w ich ręce. 7 V 1943 "Hubert", po ciężkim śledztwie został rozstrzelany w ruinach getta. 30 III 1943 (w dniu śmierci "Alka") zmarł "Rudy"... Listę polskich strat zamyka jedna z więźniarek zabita w trakcie strzelaniny. Ironia losu sprawiła, że była nią Helena Siemieńska - ciotka "Zośki", który dowodził "Atakiem. Inna więźniarka - raniona w nogę Maria Schiffers - sama oddała się w ręce Gestapo. Po krótkim pobycie w szpitalu więziennym, gdzie otoczono ją wyjątkowo troskliwą opieką, nagle została rozstrzelana jako... agentka Intelligence Service. Uczestnicy akcji. Odbici więźniowie. |