Przypowieść o ślepcach

słowa i muzyka: Jacek Kaczmarski
wykonawca: Jacek Kaczmarski
wg P. Bruegela St. (zobacz obraz )


- Potykam się, więc ręce w przód, do góry twarz, w dół lecę!          e A 
O, ciemny Boże mego życia, miej mnie w swej opiece!	              e A 
Nie puścić kija! Paść na wznak! Plecami na kamienie!	              C G 
To tylko rów, przydrożny rów, już po przerażeniu...	              D e 
	
- Gdzie wleczesz nas, przeklęty kpie? Gdzie jesteś głupcze ślepy?     e A 
Giń sam, jak chcesz, a nas ze sobą nie zabieraj w przepaść!           e A 
W ręku mam twego płaszcza kłąb... Chryste! I ja padam!                C G 
Z twarzy ucieka ciepło dnia! Biada nam, ginę! Biada!	              D e 
	
- Puść kij, którym mnie ciągniesz w dół! Upadliście, Ja stoję!        e A 
Puść kij, my dalej chcemy iść! Przeklęte nogi twoje!                  e A 
Nie puszcza! Ciągnie tam, gdzie garby poplątanych ciał!               C G 
Ach, gdybym oczy miał!                                                D e 
	
- Krzyk, hałas, co się dzieje tam? Bark tego co przede mną	
Twardnieje pod palcami, odgłosów pełna ciemność,	         
Szum drzew, kroki, własny oddech, co słuchaniu wadzi...	
Cóż z groźnych przeczuć? Pójdę tam, gdzie ślepiec poprowadzi!	
	
- Z ręką na cudzych plecach iść - poniżenie i męczarnia!	
Każdy z nich inną kryje myśl, w inną się stronę garnie.	
Przy żarciu też - ten pierwszy syty się poczuje,
Kto szybciej zmaca gdzie jest chleb i szybciej go przeżuje!
	
- Ciężko na końcu iść, tłum gnojem cię obrzuci,
Lecz zawsze będę tym, który ostatni się przewróci.
O, tak jak teraz! Padam na nich, kłębią się pode mną,
A każdy swoje ciało ma i własną w ciele ciemność!
	
- Cóż nam zostało, kiedy światła zabrakło dookoła?
Kije i sakwy i kapoty i palce w oczodołach!
Powiewy wiatru, słońca promień na chciwe twarze brać,
Padać i wstawać, padać i wstawać, padać i wstawać, padać i wstawać...

I wstać!

1975

 
ZHR Skar�ysko     �piewnik - strona g��wna     Uwagi do �piewnika