Źródło
Jacek Kaczmarski
Płynie rzeka wąwozem jak dnem koleiny, e
która sama siebie żłobiła
Rosną ściany wąwozu, z obu stron coraz wyżej, a
tam na górze są ponoć równiny; C D G
I im więcej tej wody, tym się głębiej potoczy a e
Sama biorąc na siebie cień zboczy... a Ezm7 H7
Piach spod nurtu ucieka, nurt po piachu się wije, e
Własna w czeluść ciągnie go siła.
Ale jest ciągle rzeka na dnie rozpadliny, a
jest i będzie, będzie jak była, C D G
Bo źródło e
Bo źródło a
Wciąż bije. C Ezm7 H
A na ścianach wąwozu pasy barw i wyżłobień,
tej rzeki historia tych brzegów -
Ślady głazów rozmytych, cienie drzew powalonych,
muł zgarnięty pod siebie
Wbrew sobie
A hen, w dole blask nikły ciągle ziemię rozcina,
Ziemia nad nim się zrastać zaczyna...
Z obu stron żwir i glina, by zatrzymać go w biegu, woda syczy
i wchłania
Lecz żyje
I zakręca, omija, wsiąka, wspina się, pieni,
ale płynie, wciąż płynie
Wbrew brzegom -
Bo źródło
Bo źródło
Wciąż bije.
I są miejsca gdzie w szlamie woda niemal zastygła
pod kożuchem brudnej zieleni;
Tam ślad, prędzej niż ten co zostawił go, znika -
Niewidoczne bagienne są sidła.
Ale źródło wciąż bije, tłoczy puls między stoki,
Więc jest nurt, choć ukryty dla oka!
Nieba prawie nie widać, czeluść chłodna i ciemna, e
Niech się sypią lawiny kamieni!
I niech łączą się zbocza bezlitosnych wąwozów, a e
Bo cóż drąży kształt przyszłych przestrzeni
Jak nie rzeka podziemna? C Ezm7 H7
Groty w skałach wypłucze, żyły złote odkryje - a e
Bo źródło
Bo źródło
Wciąż bije...
1978
|
|