Przejście Polaków przez Morze Czerwone
Jacek Kaczmarski
Na brzegu stojąc, drżące plemię boże a E
Patrzymy w trwodze na Czerwone Morze C G
Za nami ściana świata tego ludu C C7 F
Stoi milcząca, czekająca cudu. C G C
A nam niedobrze to milczenie wróży
My się musimy w morze to zanurzyć
Nie dla nas sady na żyznych rzek stokach
Dla nas jest toń ta czerwona, głęboka.
Wtem jeden człowiek niespełna rozumu
Na kamień włazi i woła do tłumów
Ja wam powiadam, i kto chce niech wątpi,
Że się to morze przed nami rozstąpi
Ja nad tym morzem trzymam wiary władzę
Ja pójdę pierwszy, ja was poprowadzę
I nim ktokolwiek zdążył przetrzeć oczy
Już jedną nogę w odmętach zamoczył.
Drugiej nie zdążył, bo oto toń rzyga
I jeden poziom w dwa piony się dźwiga
Szum się podnosi, a od ludów wrzawa
Sprzeczne z naturą, więc na cud zakrawa.
A onże człowiek, pierwszy w wąwóz wkroczył
Między sztandary purpurowych zboczy
A wszystko warczy, pieni się i pryska
Lecz najmniejszego nie zamoczy listka
Więc nie pytając nawet o przyczynę
Już wszyscy razem weszliśmy w szczelinę
Idziemy rzędem wśród krwistych otchłani
Zlęknięci, dumni, zdumieni, znękani.
Ktoś krzyknął nagle: wracamy, to zdrada!
Ktoś: naprzód! woła, a ktoś jęczy: biada!
Inny ktoś ściany czerwonej dotyka
I nim coś powie, bezszelestnie znika.
Czyśmy za wolno szli, czy pobłądzili
Czy iść przestali bez zwątpienia chwili
Czy wszystko złudą było, czy omamem
I tylko w myślach weszliśmy w tę bramę
Nie wiem i nie wie chyba nikt na świecie
Choć wszyscy wszystko oglądali przecież
Dość, że się toniom w pionie stać znudziło
W chwil kilka mokrą szmatą nas przykryło
I ciężkiej ciszy przytrzasnęły drzwi
Jakby nas wchłonął kubeł pełen krwi!
Chyba na zawsze będzie już schowana
Pod wodą nasza Ziemia Obiecana.
Patrzyli żywi z czerwonej mogiły
Jak do swych dziejów ludy odchodziły
Mówiono: Teraz i widzicie sami
Jakie są skutki żartów z żywiołami
A ci z ustami, oczami pod wodą
Choć odpowiedzieć by chcieli, nie mogą
Mnie na nieznane brzegi wyrzuciło
Stąd ta piosenka, której by nie było.
1982
|
|