
Gdy jeszcze w zeszłym roku dowiedzieli?my się, że istnieje możliwo?ć wzięcia
udziału w Białej Służbie podczas wizyty Ojca ?więtego na Ukrainie powzięli?my
mocne postanowienie, że musimy wzi�ć w niej udział.
Tak więc oto w sobotę 23 czerwca stanęli?my na dworcu w Skarżysku, mimo
chorób i przypadków losowych, które wykluczyły kilku uczestników. Ostatecznie
poci�giem do Przemy?la (17:54) wyruszyli:
- dh Ada Grzybowska (1 SDH-ek "Biała Jedynka")
- dh Kamil Kaleta, Krzysiek Senator, Tomasz Staszewski (1 SDH-y "Czarna Jedynka")
- dh Rafał Sieczka (1 BDH-y)
- dh Krzysiek Wróblewski, Daniel Fokt (1 SDW-ów),
- dh Paweł Szymczyk (3 SDH-y),
- dh Andrzej Metzger, Rafał Żak (11 SDH-y)
oraz druhowie Hubert Mazur i Damian Mierzwa ze Starachowic.
Po 22-iej dojechali?my do Przemy?la, by po półgodzinnej wędrówce dotrzeć
do szkoły, w której był zorganizowany nocleg.
24.06.2001
Do południa do szkoły ?ci�gały kolejne ?rodowiska. Na apelu rozpoczynaj�cym
Biał� Służbę byli?my już w komplecie - istniej�ca wcze?niej wył�cznie na papierze
Chor�giew Poleska została skompletowana. Nie było nas zbyt wiele,
ale nie ilo?ć...
Tak więc chor�giew nasz� tworzyli:
- podjazd lubelski (a wła?ciwie lubelsko-starachowicki)
dowodzony przez pana wachmistrza Huberta Mazura ćw (7 osób)
- podjazd skarżyski dowodzony przez pana wachmistrza Rafała Sieczkę ćw (9 osób)
- podjazd zambrowski dowodzony przez pana wachmistrza hm Andrzeja Brzózkę HR
chor�gwi� dowodził pan pułkownik
pwd. Rafał Żak HR, a wchodziła ona w skład
wojsk księcia wojewody małopolskiego hm Michała Tabora

Po apelu wyruszyli?my do przemyskiej katedry, sk�d po mszy ?w. udali?my się
już bezpo?rednio na dworzec. Po krótkiej odprawie paszportowej załadowali?my
się do poci�gu i ruszyli?my...
Po dotarciu do Lwowa (oczywi?cie nie do tej stacji, która wcze?niej została
uzgodniona, ale do takich nieoczekiwanych zwrotów akcji przyjdzie nam się
jeszcze przyzwyczaić) po skorzystaniu jeszcze z jednego poci�gu ruszyli?my
do szkoły, gdzie zaplanowany był nocleg. W czasie przemarszu po raz pierwszy
można było zaobserwować, jaka długa była nasza harcerska kolumna - gdzie
spojrzeć hen przed siebie wszędy szare i zielone mundury...
Po rozlokowaniu się w szkołach (województwa ?l�skie i mazowieckie zajmowały
jedn�, my drug�) po posiłku mogli?my się udać na spoczynek. Znaczy niekoniecznie
my, bowiem dane było naszej poleskiej chor�gwi straż nocn� w obozie pełnić
(a że nas niewielu było, przeto każdy się załapał)
25.06.2001
Rano obowi�zkowo szturm do umywalek (woda we Lwowie dochodzi do domów trzy godziny
rano i trzy godziny wieczorem, umyć się w tych warunkach to sztuka nielada),
za? po wizji lokalnej dokonanej przez wojewodów i pułkowników na hipodromie -
miejscu jutrzejszej mszy, udali?my się do centrum, by zwiedzić Lwów. Tu już
poruszali?my się podjazdami, zwiedzaj�c liczne zabytki oraz wyszukuj�c liczne
?wiadectwa niedawnej historii.

Spotkali?my się ponowanie całym Polesiem o 14:00, i razem już wyruszyli?my
na Wysoki Zamek, by stamt�d podziwiać Lwów. Po drodze jeszcze zd�żyli?my
udzielić wywiadu telewizyjnego Agencji Reutera (choć w ?wiatowych newsach, to
chyba go nie pu?cili...). Potem ponieważ czas nas naglił udali?my się na
wzgórze zamkowe, czego po dotarciu na miejsce absolutnie nie żałowali?my.
Każdemu, kto wybiera się do Lwowa polecam to miejsce - widok jest wart wysiłku
(chociaż samo wzgórze nie jest specjalnie wysokie, zatem i wysiłek niewielki). Czas
Czas jednak naglił - pozostało nam ok. 35 minut, aby dostać się na Cmentarz
Orl�t Lwowskich na Łyczakowie. Co jednak dla większych jednostek byłoby niewykonalne
dla nas takim nie było. Trochę biegu, trochę wykorzystania komunikacji miejskiej,
jeszcze szybkie spojrzenie na mapę...
Na Cmentarz Orl�t wkroczyli?my o 15:59.

W strugach deszczu odbył się krótki apel całej Białej Służby na Cmentarzu.
Od?piewali?my hymn i modlitwę harcersk�, odmówili?my modlitwę za poległych.
Wysłuchalismy także kilku słów na temat zawikłanej i skomplikowanej historii
tej ziemi, w przeci�gu której bratobójcze boje i walkę ze wspólnym naje?d?c�
dzieliło kilkana?cie miesięcy. Na koniec każdy z obecnych zaci�gn�ł krótk� wartę, przy grobie jednego z
poległych.
Zanim opu?cili?my cmentarz spotkała nas jeszcze miła niespodzianka - spotkali?my
księdza hm Dariusza Stańczyka - naszego kapelana z czasów pocz�tków ZHR w Skarżysku.
Jeszcze tylko zdjęcie grupowe
pułku i ... w drogę.
Około dwie godziny zajęła nam droga powrotna, na miejscu w szkole uczestniczyli?my
we Mszy ?w. Po Mszy jeszcze tylko musieli?my przynie?ć 400 bochenków chleba,
potem tradycyjnie jeszcze tylko posiłek, toaleta (?), odprawa, i czas na sen.
26.06.2001
Sen, trzeba to przyznać, długi nie był. Jako chor�giew specjalna pobudkę
mieli?my o godzinie... 0:30. Wkrótce wyruszyli?my z pułkami specjalnymi
księstw ?l�skiego i mazowieckiego na miejsce papieskiej celebry - lwowski
hipodrom. Tuż po drugiej, kiedy otwarte miały być wej?cia na sektory byli?my
na miejscu.
Jak można było przypuszczać, sektory otwarte jeszcze nie były.
Duż� pomoc� byli dla nas druhowie z Harcerstwa Polskiego na Ukrainie (konkretnie
z Mo?cisk), którzy nam towarzyszyli.
Zaczęła się improwizowacja na bież�co, kilkana?cie minut stracili?my
na rozmowie z milicjantem, który w sposób do?ć gwałtowny przekonywał nas, że
wej?cia, którego mieli?my na dobry pocz�tek pilnować... po prostu nie ma,
a ?ci?lej mówi�c w tamtym kierunku nic nie ma oprócz błota. Kiedy wrócilismy podjazdem skarżyskim
po dziesięciu minutach wł�?nie krzyczał na ludzi, którzy nadchodzili stamt�d,
gdzie nic nie było, a nas ponownie wygonił ("idi w Polsci pariadok diełat,
u nas pariadok jest")
Coż mieli?my czynić? Poszli?my :-)

Do godziny 5:00, kiedy nadci�gneły główne siły ZHR-u kierowali?my ludzi na
sektory stoj�c na zewnętrznym pasie (podjazd skarżyski + druhowie z Mo?cisk)
oraz na wewnętrznej betonowej alejce - podjazdy lubelski i zambrowski (miejsca
zaznaczone na planie czerwonymi kółkami).
Gdy nadci�gnęły posiłki i zostali?my zluzowani Marszałek Polny hm Marek Mucha -
szef jednostek specjalnych polecił nam udać się do sektora C9 i tam odpocz�ć
i czekać na dalsze zadanie.
Odpoczynek znudził nam się już po 10 minutach, więc na ochotnika rozpoczęli?my
akcje "czyszczenia betonu", jak okre?lono zapewnienie drożno?ci i nie wpuszczania
pielgrzymów na betonow� alejkę, któr� miał przejeżdżać Ojciec ?więty. Poza tym
udawali?my się wszędzie tam, gdzie byli?my akurat potrzebni. Kto?, kto by
prowadził nasłuch radiowy, po godzinie mógł mieć wrażenie, że w chor�gwi Poleskiej
jest z 50 osób - tu wysyłaj� 8, tam 5, gdzie indziej 3...
Tłumy nadpływały, od ołtarza docieraj� próby ?piew, robi się coraz cieplej.
Po ósmej sektory zostały zamknięte, wszyscy oczekiwali na przybycie Ojca ?w.
Prowadz�cy przygotowania ksi�dz wezwał wszystkich do gor�cego powitania,
przytaczaj�c anegdotę, jak na pytanie Ojca ?w. o tak ciche przywitanie
(zapewne chodziło o Kijów) który? z księży odpowiedział
"Ojcze ?więty,
ty wiesz, że nas nauczono krzyczeć tylko: Urrraa ! - i ti tylko na rozkaz"

Po dziewi�tej, kiedy w oddali ukazał się charakterystyczny kształt papamobile
stało się jasne, że obawy okazały się bezpodstawne. Papież podbił Lwów.
Radosnym ?piewem "Witajemo tebe, kochajemo tebe" 300 tysięcy pielgrzymów
witało Ojca ?więtego. I to bez rozkazu... :-)
W czasie Mszy ?w. zaczęło się robić naprawdę gor�co, patrole sanitarne
nie nad�żyły biegać z noszami, których było dramatycznie mało. Niełatwo nam było
się poruszać po alejkach, miejscami błoto sięgało poza kostki.
Po zakończonej Mszy cała kolumna wyruszyła w drogę powrotn�. Jak łatwo było przewidzieć
ulice były zatłoczone, tempo naszego marszu znikome. Do szkoły wrócili?my
?miertelnie zmęczeni ok. 15:00, a już o 16:30 już wyruszyli?my na spotkanie Ojca ?więtego
z młodzież�, które odbywało się całkiem blisko naszego noclegu na Sihowie.
Jak weszli?my na sektory, o tym sza...
Około siedemnastej zaczęło padać. Nabożeństwo odbywało się w strugach deszczu.
W pewnym momencie rozpoczęło się prawdziwe oberwanie chmury. Nawet Ojciec ?więty
przerwał czytan� po ukraińsku homilię i zaintonował:
Idzie dysc, idzie dysc,
Idzie sikawica
Uleje usiece
Janickowe lica
Trudno mi powiedzieć, czy zgromadzeni na placu znali tę pie?ń, ale my j� już gdzie? słyszeli?my...
Tymczasem Ojciec ?więty kontynuował:
Nie lij dyscu nie lij
Bo cie tu nie tseba
Omin lasy, góry
Zawróć sie do nieba...
Entuzjazm zebranych łatwo byłoby przewidzieć. Mniej przewidywalne było to,
że...
ULEWA USTAŁA...
Do szkoły wrócili?my już bardzo zmęczeni. Druhowie jak złożyli na chwilę głowy
na ?piworach, tak się obudzili nazajutrz. A był to już dzień
27.06.2001
Wstali?my o siódmej, do dziesi�tej zd�żyli?my już zje?ć, umyć się, wysprz�tać
na błysk stołówkę i udać się na dworzec (Lwów Piersinkowka). Stamt�d krótka

przejażdżka poci�giem na Lwów podmiejski, gdzie odbył się apel kończ�cy Biał�
Służbę z udziałem konsula RP we Lwowie. Po raz ostatni utorzyli?my
meksykańsk� falę.... Po raz ostatni rozległo się gromkie
"Czuwaj!" we Lwowskie niebo...
Pożegnali?my się już także my - członkowie chor�gwi Poleskiej - w Przemy?lu
może już nie starczyć czasu (w rzeczy samej nie starczyło).
Z trzech stron
Polski że?my się zebrali, by tu ramię w ramię pełnić służbę Bogu i bli?niemu.
Mało czasu nam trzeba było, aby?my się czuli, jakbysmy się znali od lat.
Miejmy nadzieję, że jeszcze nie raz skrzyżuj� się nasze harcerskie szlaki...
A je?li chodzi o nas - synów (i córkę :-)) Gór ?więtokrzyskich, to po trzech
przesiadkach przed północ� dotarli?my do domu.
A szkoda, że trwało to tak krótko...
Czuwaj!