|
|
|
Powrót z Rzymu – materiał przekazany do najbliższego wydania Tygodnika Skarżyskiego
W niedzielę 10 bm. 40 osobowa grupa instruktorów, harcerek i harcerzy oraz przyjaciół Związku Harcerstwa Rzeczypospolitej ze Skarżyska-Kamiennej, wróciła szczęśliwie z uroczystości pogrzebowych Ojca Świętego Jana Pawła II. Na pielgrzymów czekały zatroskane, ale dumne i szczęśliwe z udanego powrotu swoich bliskich rodziny.
Ze Skarżyska wyjechaliśmy w środę rano, aby po ponad 28 godzinach jazdy dojechać do Rzymu. Na pokładzie autokaru Skarżyskiego PKS-u obecny był z nami Kapelan Obwodu Świętokrzyskiego ZHR ks. pwd. Hubert Biegaj, który dbał o modlitwę, sakramenty i duchowy charakter wyprawy. Byliśmy też w ciągłym kontakcie z naszymi przyjaciółmi, rodzinami i bliskimi w Polsce, którzy informowali nas na bieżąco o sytuacji na drogach i przygotowaniach do uroczystości pogrzebowych w Watykanie. Jakież więc było nasze zdumienie, gdy słuchaliśmy o dramatycznych informacjach o 200 kilometrowych korkach na autostradach, zawracaniu polskich autokarów z austriackiej granicy, zamknięciu Rzymu dla pielgrzymów, a nawet o załamaniu pogody. Na szczęście żadna z tych apokaliptycznych informacji się nie sprawdziła. Na granicach strażnicy byli wyjątkowo mili i uprzejmi (ograniczyli się tylko do spisania liczby pasażerów), po autostradach jak po maśle sunęliśmy bezpiecznie do celu, a u bram Wiecznego Miasta powitało nas przepiękne słońce.
Jako że byliśmy jednym z 19 autokarów (około 1000 osób) całej kolumny ogólnopolskiej pielgrzymki ZHR do Rzymu, zakwaterowano nas we wspólnej bazie na Uniwersytecie Salezjańskim na Piazza del Ateneo w Rzymie, gdzie pracuje były Kapelan Naczelny ZHR ks. hm. Zbigniew Formella. O godzinie 18:00 odprawiona została Msza Święta w obecności Kapelanów wszystkich środowisk harcerskich obecnych w Rzymie i wieczorem udaliśmy się do centrum Rymu z planami zostania tam na noc w modlitewnym oczekiwaniu na poranną Mszę Świętą.
Po dojechaniu miejską komunikacją, która w tych dniach była zupełnie darmowa, w kolumnach czwórkowych przeszliśmy przez całą starówkę od Piazza Silwestri, poprzez Fontanne di Trevi, Panteon, Forum Troiana i Plac przed Kwirynałem, aż do Zamku Anioła na Zatybrzu - już w Watykanie.
Przejście (a raczej patriotyczna procesja) było bardzo uroczyste. Niemal każdy z 800 uczestników pielgrzymki dzierżył w dłoni biało-czerwoną lub biało-żółtą flagę z czarnym kirem. Śpiewając religijne pieśni przeszliśmy tak dumnie przez Rzym wzbudzając zdumienia Rzymian i zachwyt coraz liczniejszej rzeszy Polaków, która zdawało się, że na kilkadziesiąt godzin opanowała Rzym.
Około godziny 1:30 w nocy położyliśmy się w zabytkowej fosie Zamku Anioła na, krótki jak się potem okazało, spoczynek. Bo oto krótko po godzinie 3:00 przystąpiliśmy do „oblężenia” barierek na via Concilliazione, w bezpośrednim sąsiedztwie Placu św. Piotra-miejscu celebry rannej Mszy żałobnej za duszę zmarłego papieża. Nasza cierpliwość została nagrodzona. O 6:30 barierki zostały otwarte i zdumieni naszym zorganizowaniem włoscy Carabinieri wpuścili masę pielgrzymów, (w 80 % Polaków) na via Concilliazione i dalej na Plac św. Piotra. Ustawiliśmy się blisko jednego z kilku Telebimów i oczekiwaliśmy na Mszę Świętą.
Sama Msza zrobiła na nas piorunujące wrażenie. Ponad 200 delegacji z niemal wszystkich krajów, 4 królów, 4 królowe, ponad 70 prezydentów i premierów. Ponad 100 kardynałów, setki biskupów i kapłanów. Na Placu św. Piotra było purpurowo. A w środku tłumu, my, młodzi Polacy ze Skarżyska, którzy raz po raz zrywali się burzą oklasków wdzięczni głównemu celebransowi kard. Ratzingerowi – Dziekanowi Kolegium Kardynalskiego za słowa otuchy i pocieszenia dla ponad milionowej rzeszy wiernych z Polski. Łopoczące flagi i
okrzyki „Święty od zaraz !” domagające się szybkiej beatyfikacji Jana Pawła II, dopełniały mistycznego charakteru naszego ostatniego z Ojcem Świętym spotkania. Potem 12 mężczyzn w białych rękawiczkach wniosło trumnę do Bazyliki i w naszych oczach po raz pierwszy tego dnia pojawiły się łzy... Najlepiej opiszą to słowa mojej koleżanki druhny Ewy „Wielkie zamieszanie przed uroczystościami, i wreszcie sama msza pogrzebowa to przeżycie, którego nic nie jest w stanie wymazać z pamięci. Tłum ludzi i przede wszystkim masa Polaków. Wszyscy zjednoczeni ponad wszelkimi podziałami i co najważniejsze zjednoczeni modlitwą. Żegnać papieża Polaka nie było łatwo. Wśród pieśni i okrzyków w moich oczach znowu pojawiły się łzy. To były łzy bezradnego dziecka, które opuszcza ojciec, dziewczyny, którą opuszcza autorytet i wreszcie osoby przed którą papież ów postawił wysokie wymagania, w którą naprawdę wierzył. To jest uczucie, które niezwykle rozgrzewa młode serce. Być obdarzonym ogromem zaufania i jednocześnie odczuwać ciężar obowiązku jaki spoczął na tobie w chwili gdy po raz pierwszy krzyknęłaś wraz z innymi, KOCHAMY CIEBIE!...”

Po Mszy Świętej podeszliśmy jeszcze bliżej Bazyliki Świętego Piotra, aby (nie po raz ostatni jak się miało okazać) oddać hołd papieżowi, a także w ciszy i skupieniu kontemplować śmierć papieża i słowa homilii kard. Josefa Ratzingera. Potem był czas na zwiedzanie Rzymu i powrót do bazy na Uniwersytecie Salezjańskim na północnych przedmieściach Rzymu.
Po twardym śnie, sobotnim rankiem zapadła decyzja, aby po raz ostatni udać się do Bazyliki Św. Piotra w Watykanie. Kilka autokarów z północnej Polski niestety musiało już wracać do Polski, lecz autokar ze Świętokrzyskiego po godzinnym kluczeniu wśród włoskich uliczek zaparkował 200 metr ów od Bazyliki. Niestety kolejka była tak długa i czas oczekiwania tak długi, że nie mogliśmy sobie pozwolić na spędzenie kilu godzin w Watykanie. Mimo to, kilku uczestnikom pielgrzymki udało się wejść z grupą pielgrzymów z Polski do Bazyliki św. Piotra. Po wspólnym zdjęciu udaliśmy się w podróż powrotną do kraju.
W drodze powrotnej nie przydarzyły nam się już żadne przykre niespodzianki. Przez cały czas atmosfera była wspaniała, a pielgrzymi - choć zmęczeni kilkunastogodzinną jazdą - wyjątkowo rozmodleni i pogodni. Około 100 kilometrów od Rzymu spotkaliśmy autokar pielgrzymów z parafii bł. Brata Alberta ze Skarżyska. Spontaniczny wybuch radości z powodu spotkania krajan i dźwięki klaksonów naszych autokarów świadczą najlepiej o nastroju pielgrzymów w obydwu jedynych autokarów w Rzymie ze Skarżyska-Kamiennej.
Harcerze służą Bogu, Polsce i bliźniemu. Ojczyzna nasza była w tych dniach w Watykanie, przy Ojcu Świętym. Nie mogło nas tam zabraknąć.
Pielgrzym z ZHR
Komentarze do tej wiadomości:
SOWA (2005-06-08, 21:18) Szkod,m że nie mogłam z nimi pojechać. Do dziś tego żałuje i będe żałować do końca swoich dni. smokii (2005-04-13, 10:16) Witam! Popatrzcie na Yogiego ciekawe po ile ma te aparaty :)) Pozdrawiam obfen (2005-04-13, 08:47) Cóż za wspaniały wywód logioczny. Goździkowa (2005-04-12, 22:25) Darek Lenard posiada zdolność bilokacji - w Tygodniku to zdjęcie jest autorstwa Darka i on sam jest na tym ujęciu. Cud !!!
A Obfen , co widać na zdjęciu, sięgnął bruku ..... Hakowa (2005-04-11, 14:39) A w nocy z soboty na niedzielę, na postoju o północy Ksiadz Hubert odprawił Mszę Świętą w autokarze. Ołtarz był na przedzie auta. Wyjątkowe sacrum.
Ta pielgrzymka zostanie na zawsze w mej pamięci. Dziękuję.
Dodaj komentarz
|
| W drużynach |
"Gniazdo""Biała Jedynka"1 BDH-ek"Le?ne Duszki"
|
| Dodano do galerii |
| 2012 / Obóz Wilcze |
| 2012 / Zbiórka Ogniska Przewodniczek |
| 2012 / Zimowisko "Jodły" |
| 2012 / Zimowisko 1 SDH-y |
|
|